niedziela, 25 września 2011

Dzień 108

Hipermarket, supermarket, city center, galeria handlowa. W środku pustaki (i nie chodzi tu o materiał budowlany), dzieciaki, pryszcze, hipstery, kicz, plastik, tandeta, głupota wyzierająca wprost z pyska co drugiej osobie i przemożne pragnienie posiadania czegokolwiek, byle mieć wrażenie, że nie jest się przeciętniakiem. Byłbym hipokrytą gdybym napisał, że nie chodzę do takich placówek, które zdają się być siedzibą k*rwy i szatana, ale niby skąd miałbym to wszystko o czym tutaj pisze wiedzieć. Chodzimy z Maciejową do takich miejsc. Chodzimy, po mleko dla Młodego, majciochy XXXL dla Mnie, czy brokuła dla wcześniej wspomnianej Maciejowej. Ale są zakątki gdzie wsponiane wcześniej pryszczate niedogodności nie wystepują. Gdy parkingi na dachach supermarketów robią się puste, można  w chwili spokoju pyknąć fajna fotkę :)

9 komentarzy:

  1. Rzeczywiście bardzo klimatycznie tam po zmroku. Sama sprawdzałam ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja też tam byłam, samemu aż nieprzyjemnie!

    OdpowiedzUsuń
  3. w dwóch linijkach, świetnie streszczone. Wśród młodzieży licealnej bardzo wielu takich, lansujących się w VINTAGE. Zainteresowanie FASHION i paleniem kreuje polską młodzież, niestety...

    OdpowiedzUsuń
  4. jakże to prawdziwe...
    i oni maja pracować na moja emeryturę... sic!

    OdpowiedzUsuń
  5. Piękny i trafny opis. Samo sedno!
    M.

    OdpowiedzUsuń
  6. cholera, dużo w tym racji!

    Siiiili

    OdpowiedzUsuń
  7. To Krakowska?
    Nienawidzę jej. W ogóle nienawidzę takich miejsc. Ale niestety również czasami bywam.

    OdpowiedzUsuń
  8. nie, to bonarka. A w krakowskiej zgubiłem raz samochód na dachu :|

    OdpowiedzUsuń
  9. Z tymi XXXL-ami to zes Pan przesadzil Panie Macieju.Foteczka bardzo gracja i kunsztem fotograficznym oplywajaca

    OdpowiedzUsuń